Znajomi na dziace cd.
Pustka się otworzyła przede mną wielka i rozpacz okrutna. Do żony chcę! Do dziecka pragnę! Czemu drzwi zamkniętę? Gdzie się wszyscy podziali?
Jużem zaczął myśleć, że to koniec świata, epidemia, wojna, marsjanie. I zacząłem w tej rozpaczy dobijać się do drzwi pięściamiże mnie ktoś usłyszy w tej ciszy!
I usłyszała mnie żona moja! I drzwi otworzyła. W kuchni była. Radia słuchała. A telefon nie działa, bo mały do sedesu wrzucił. Oj i dobrze już. Nie ma to jak w domku.
Opowiedziałem żonie wszystko. Smakołyki z grila na stole rozłożyłem.
- Teraz ja wychodzę! - powiedziała żona
- I nie wracaj zbyt szybko - odparłem - a o kluczach nie zapomnij!
Jutro jedziemy na wieś razem.
sobota, 19 kwietnia 2008
Znajomi na działce
Zaprosiłem dziś znajomych na działkę. Rozpaliliśmy grila i ognisko z gałęzi. Upiekliśmy kiełbas, boczku, karkówek i kaszanek multum. I cukinię z masełkiem i przyprawami. I ciastka mieliśmy i napoje gazowane. Nawet piwo bezalkoholowe. Narwaliśmy pełne wiadra kwiatów. Wypuścilismy do stawu karpia kupionego w hipermarkecie. Któren to karp już w blaszanym pojemniku sklepowym stracił zupełnie nadzieję. I wypuszczony do stawu uwierzyć nie mógł, że otacza go bezmiar wód i głebina porośnięta zielem. I stał ów karp przy brzegu znieruchomiały. I zanim się oddalił chwila naprawdę minęła długa.
My też pobiegliśmy z porotem do naszych boczków, kiełbas, karkówek a kaszanek na ruszcie dymiących, do naszych ciast i gazowanych napojów bez alkoholu.
Załadowaliśmy naręcza kwiatów do naszych aut i rozjechaliśmy się do domów. Stoję pod drzwiami mieszkania, w ręce dwie torby z jedzeniem, jedna z napojami, trzecia z prezentami i nagle zauważam, że nie mam kluczy! Pukam zatem cichutko, bo zona może właśnie syna ukołysala, budzic nie chcę. Ale nikt nie odpowiada. Nikt nie woła "Już! Już!" . Nikt drzwi nie otwiera. Pukam więc głośniej. Ale znowu głucho. Dzwonek naciskam. Nic nie dzwoni. za telefon chwytam numer do żony wykręcam "Abonent poza zasięgiem". O raju! Co też stać się mogło? Żona z synem w domu została, bo dziecko przeziębione lekko. Temperaturę miało, kaszel i katar. Czyżby gdzieś poszli? Do szpitala? Do teściowej? Telefonu nie mam. Co robić?
Pustka się pode mną nagle otworzyła wielka. Nic te grile, kiełbasy, kwiaty, karpie!
cdn.
piątek, 18 kwietnia 2008
Jeszcze słów parę
Slam Poetycki na którym tak haniebnie poległem, wygrała Emilia Nic Z Tego Nie Będzie.
Oto jeden z jej wierszy:
Berlin 127 - numer jej pomadki
Jeżeli to miasto wygląda jak jej wargi
To chciałbym w nim zamieszkać
Witam
Wczoraj skończyłem lat 39.
Z okazji urodzin udałem się wczoraj wieczorem do Pubu Amigos, gdzie odbywało się Slam Poetry, czyli krzyczenie na wierszokletów. Kamerę wziąłem ze sobą, coby nagrać takie wydarzenie i ze znajomymi chciałem porozmawiać przy kufelku piwa. Ale organizator wpisał mnie na listę występujących. "Dobra. Pokażę młodziakom jak się recytuje wiersze" - pomyślałem. Kiedy jednak podliczono wyniki głosowania, nie zmieściłem się nawet w pierwszej czwórce najlepszych. Nawet nie wiem ile osób oddało na mnie swój głos?
Dzisiaj boli mnie głowa, a ubranie śmierdzi tytoniowym dymem. Postanowiłem zatem nie ścigać się już z młodziakami. Zaszywam się na wsi i jako dziad borowy nie dam się wyciągnąć na żadną scenę nawet traktorem.
Dlaczego zatem otwieram stronę internetową i prowadzę bloga?
Bo lubię!
Pozdrawiam
Internetowy Dziad Borowy